Nie da się sfotografować zapachu mokrej trawy o poranku. Nie słychać śpiewu ptaków przez ekran. Ale można spróbować — poprzez światło, kadr i ciszę zdjęcia — opowiedzieć historię miejsca, chwili, nastroju.
Fotografowanie przyrody to dla mnie sposób bycia bliżej — natury, czasu, siebie. Zatrzymuję się, uczę cierpliwości. Obserwuję, jak potrzos balansuje na źdźble trzciny, jak bielik zatacza krąg nad lasem, jak błękit zimorodka niknie w zieleni.
To nie są tylko obrazy. To ślady spotkań, które zostają we mnie na długo po powrocie.